Inne blogi Kyoko Mizuki

piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 12. Prawdziwy wygląd płatnej zabójczyni i pułapka

######################SPECJALNA-DEDYKACJA-DLA-ZOZOL#######################

W lesie nieopodal wioski już od dłuższego czasu krążyła drużyna mężczyzn w czarnych pelerynach z czerwonymi chmurami, nieustannie rozglądając się na wszystkie strony i krzycząc tylko jedno słowo ,,Sakura". No tak ... zaraz po tym jak tylko się obudzili pierwsze co to zaczęli szukać dziewczyny. Niestety było to trudne, ponieważ porywać idealnie zatarł za sobą ślady i ukrył swoją i dziewczyny obecność, co utrudnia zadanie nawet słynnej drużynie Akatsuki.
 - Do czego się zniżyliśmy ... - Szepnął zły Sasori. - Słynne na cały świat Akatsuki nie może znaleźć zwykłej dziewczyny ...
 - Nie takiej zwykłej, skoro jakiś sposobem oczarowała naszego małego Sasuke. - Zaśmiał się Deidara.
 - Nie czas teraz na żarty.
 - Wiem, wiem ... - Odparł i zobaczył na pozostałych towarzyszy, którzy zamiast narzekać skoncentrowani kumulowali całą chakrę, aby namierzyć dziewczynę. Nagle pomarańczowowłosy zaczął kierować się na północ z dużą szybkością, podczas gdy pozostali udali się tuż za nim. Nagle po długiej wędrówce natknęli się na zakapturzoną osobę. Stojącą spokojnie na polanie, gdy drużyna Akastsuki z niepokojem otoczyła ją. Czuć było na kilometr, że to nie jest zwykły przechodzień. Posiadała ta postać za dużą i niepokojącą ilość chakry.
 - Dzień dobry, szukają panowie czegoś? - Spytał spokojny damski głos spod kaptura.
 - Nie powinno cię to obchodzić. Powiedz lepiej co tu taka osoba jak ty robi? - Powiedział groźnie zirytowany ciągłym szukaniem czerwonowłosy.
 - Jaki niegrzeczny ... - Zaśmiała się. - Cóż uznajmy, że tylko tędy przechodzę. - Powiedziała z nieschodzącym uśmieszkiem na ustach.
 - Jakoś ciężko mi w to uwierzyć, żeby osoba z tak silną chakrą, którą nigdy nie czułem w Konoha, po prostu sobie tutaj spacerowała.
 - Ech wygląda na to, że mi nie odpuścicie ... - Westchnęła i nagle zniknęła. Ku zdziwieniu mężczyzn bez żadnego śladu. Zdziwieni i zaniepokojeniu zaczęli szybko kierować się w stronę wioski, kiedy nagle wpadli niespodziewanie na drużynę, która widocznie ich nie zdziwiła.
 - Co wy tu robicie? - Spytał zdziwiony niebieskoskóry.
 - To chyba nasz tekst. - Odparł zły młody brunet.
 - Więc jednak mama została uprowadzona ... - Westchnęła dziewczynka.
 - Co te kurduple tu robią? - Spytał blondyn patrząc na Uchihów jak na idiotów.
 - Hej! Może i jesteśmy mali, ale zapewnia ci, że skopaliśmy duży dużo silniejszym ninja niż ty. - Krzyknął zły ogoniasty.
 - Jakoś ciężko i w to uwierzyć. - Zaśmiał się.
 - Naprawdę ci do żartów, kiedy Sakura została porwana?! - Krzyknął na skraju wytrzymałości brunet.
 - Spokojnie, spokojnie. Mamy większe zmartwienia ... - gdy tylko to powiedział Sasuke już miał mu przywalić z pięści, ale szybko się powstrzymał, ponieważ nie chciał tracić energii na takiego idiotę, jak sam Deidara.
 - Niby jakie? - Spytała zaciekawiona brunetka.
 - Nieopodal wioski kręciła się tajemnicza kobieta z bardzo dużym pokładem energii. - Odparł spokojnie Sasori.
 - To dość niepokojące ... - Zamyślił się Itachi. - ... nie powinniśmy tego ignorować. Zajmijcie się tym chłopaki. - Powiedział patrząc na nich porozumiewawczo.
 - Właśnie mieliśmy taki zamiar. - Zaśmiał się chłopak z kosą.
 - W takim razie spotkamy się później. - Powiedział i drużyny natychmiastowo się rozeszły. Biegnąc w ciszy różowowłosa dziewczynka starała się szybko wylicz ile czasu zostało im do kolejnych niezbyt dobrych wydarzeń, o których wiedziała tylko ona i jej brat, zaś im więcej ich sobie przypominała błagała w myślach, aby tylko zdążyli na czas przybiec do ich kryjówki. Spojrzała lekko na bruneta  z kocimi uszami biegnącego tuż obok niej. Jego wzrok był utkwiony w martwy punkt na wprost niego. Mimo jego stalowej twarzy wiedziała, że też martwił się o powodzenie ich misji. Jednak jedyne co im dodawało otuchy to myśl, że jeśli uratują rodziców, to będą mogli z nimi spędzić więcej czasu niż do tej pory.

***
Spod dymu wyłoniła się na dachu kobieta z kapturem na głowie, stała tak spokojnie spoglądając w stronę okna mieszkania Uzumakich, gdzie obecnie panowało wielkie poruszenie z powodu ciąży granatowłosej, o której dowiedzieli się zaledwie parę minut temu. Dziewczyna uśmiechnęła się mimowolnie widząc uśmiechnięte twarzy przyszłych rodziców.
 - A więc cieszyli się tak samo, jak na wieść o przyjściu na świat młodego. - Zaśmiała się wspominając tamten dzień z dalekiej przeszłości. Postanowiła poczekać jednak przez jakiś czas, aż jej cel zostanie całkowicie sam, ale widząc iż nie zamierza przez jeszcze długi czas ruszać się z domu, postanowiła usiąść swobodnie na dachu i przyglądać się z uwagą poczynaniom chłopaka. I pewnie posiedziała, by tak bardzo długo, gdyby nie to, że jej nadajnik w uchu zaczął piszczeć, co oznaczało, że jej obecny ,,szef" zaczął się niecierpliwić i każe jej się szybko zbierać. Zła lekko zaczęła chwilę myśleć, jak wygonić bestię z jej ,,kryjówki", aż wpadła szybko na pewien pomysł. Wykonała szybko pieczęć i przybrała formę samego ojca Hinaty Hyuugi, na którą można chyba już obecnie mówić Uzumaki. W stając ze swojego miejsca postarała szybko przybrać kamienną twarz i ruszyła na swoje polowanie. Cichym krokiem stanęła przed drzwiami i zapukała nimi tak mocno, jak sobie wyobrażała złego mężczyznę. Po paru sekundach powolutku i spokojnie otworzyła nieśmiała granatowłosa.
 - S-słucham ... TATA?! - Krzyknęła zdziwiona dziewczyna nie mając pojęcia o tym, że tak na prawdę stała przed nią poszukiwana zabójczyni.
 - Co jest Hinata-chan? - Spytał rozweselony jak zwykle blondyn wychylając się zza pleców dziewczyny. - O dzień dobry panu.
 - Uzumaki Naruto, chyba mamy do pogadania! - Krzyknęła prawie, że dziewczyna próbując przybrać jak najlepszy efekt i najwidoczniej poskutkowało, ponieważ blondyn dostał, aż gęsiej skórki.
 - H-hai! - Odpowiedział lekko przerażony. Po tych słowach zaczęli się kierować w stronę ulubionego miejsca brunetki - starej polany niedaleko on wioski, zostawiając lekko oszołomioną białooką samą. Kiedy jeszcze w niej mieszkała uwielbiała na nią przychodzić, ponieważ tylko tam mogła się odprężyć i potrenować w ciszy i skupieniu, z dala od ludzi. Kiedy tylko dotarli na miejsce niebieskooki zaczął się jąkać.
 - J-ja chyba wiem, czemu chce pan ze mną porozmawiać. - Odparł nie spoglądając mężczyźnie (kobiecie) w oczy. Widać było wyraźnie, iż trochę się go boi.
 - Ach tak? - Odparł zaciekawiony, a jednak nie zmieniając tonu głosu.
 - T-tak. I chcę od razu powiedzieć, że nie musi się pan martwić o Hinatę i dziecko. Zamierzam się nimi opiekować jak najlepiej! - Powiedział już pewniej.
 - Cieszę się, że wstępną rozmowę mamy już za sobą.
 - A tak w ogóle to skąd pan wiedział o ciąży? - Spytał lekko zdziwiony chłopak.
 - Nie mogę ci powiedzieć musiałbym cię zabić. - Powiedział z morderczym wzrokiem, na do chłopak z przerażoną miną lekko się odsunął. - Spokojnie żartuję. - Zaśmiał się. - Tak naprawdę to ... - Przerwała na chwilę zastanawiając się czy nie wyczuwa czasem kogoś chakry. Było by wielkim błędem, gdyby ktoś ją namierzył. Może i było jej to obojętne, ale z pewnością gdyby tak się stało, znacznie utrudniło by jej to pracę.
 - Tak? - Spytał lekko znudzony czekaniem chłopak. Jednakże mężczyzna nic nie odpowiedział, za bardzo był skupiony na namierzaniu, lecz gdy tylko się już upewniła na sto procent. Odskoczyła na parę metrów.
 - Tak naprawdę to jestem tu z innego powodu. - Widząc zdezorientowanie w oczach ,,zwierzyny" szybko wróciła do swojej pierwotnej postaci. - Jestem tu, aby cię sprowadzić do mojego szefa. - Uśmiechnęła się złowrogo i szybko wykonała pieczęć przywołując jej towarzysza. - Resztę zostawiam tobie Leo. - Powiedziała siadając po turecku.
 - Ale wisisz mi jedną porcję mojego ulubionego dania! - Odparł zły lew, któremu nigdy się nie podobało, że dziewczyna czasem wysługiwała się nim, zamiast sama walczyć.
 - Jak tam chcesz, ale się pospiesz. - Odparła pisząc coś na małym papierze. Zwierzę lekko westchnęło i zaczęło z ogromną prędkością atakować dziewięcioogoniastego, który nawet nie miał chwili na kontratak i obronę przed atakami. Po chwili padł z wycieńczenia i  ilości zadanych mu ran. - Ooo nie musiałeś go aż tak pokiereszować. - Powiedziała z udawanym żalem wysyłając, gdzieś jej kruka pocztowego. Po czym podeszła do nie przytomnego chłopaka. - Ohayo Kurana-kun. Dawno się nie widzieliśmy, choć w sumie to ty obecnie mnie nawet nie znasz. - Zaśmiała się i położyła blondyna na plecach lwa, tak jak to już zrobiła wcześniej z różowowłosą. Zwierzę wiedziało, bez żadnych słów, gdzie ma się obecnie udać, więc ruszyło z zawrotną prędkością w stronę kryjówki Akatsuki. Po drodze wymijając jaką grupkę ninja, których znała już od bardzo dawna, jednakże nie zamierzała się zatrzymywać, burknęła tylko zła ,,cholera, czy te dzieciaki zawsze muszą się gdzieś wtrącać?". Po dotarciu do siedziby Madary, zastała go osobiście w drzwiach.
 - Co tak długo? - Spytał chłodnym głosem.
 - Napotkałam parę przeszkód po drodze. - Odparła ściągając nieprzytomnego z ciała jej ulubionego zwierzaka. - Dziękuję ci Leo, możesz już wracać. - Uśmiechnęła się łagodnie, po czym po kocie został już tylko dym. - Masz to co chciałeś.
 - Mam nadzieję, że żywy? - Odparł z bacznym spojrzeniem.
 - Tak, tak ... - Odparła obojętnie rzucając chłopaka prosto pod nogi bruneta.
 - I bardzo dobrze. Po tym jak wcześniej zdobyłaś dla mnie dziesięcioogoniastego, mogę w końcu dokończyć rytuał. - Zaśmiał się złowieszczo. - A teraz ruszaj na kolejne zadanie.
 - Niby jakie?! - Spytała zła, nie mogąc spokojnie odpocząć, chociaż domyślała się o co mu chodzi.
 - Użyj swojej sekretnej techniki, tak aby mi nie przeszkadzała ta głupia drużyna ninja, która tu zmierza. Dziewczyna lekko westchnęła i natychmiastowo ruszyła w stronę chwilę temu wyminiętej drużyny. Biegnąc tak przez las, obmyślała wszystkie za i przeciw planowi Madary, jednakże wszystko schodziło do jednego punktu widzenia: jest dobrze do puki solidnie płaci. Nagle wyczuła iż drużyna się zatrzymała, musieli zrobić mały postój, ponieważ bardzo dobrze ukryła swoją tożsamość, nawet tak, aby sharingan jej nie wykrył. Przystanęła na pobliskim drzewie i ugryzła mocno swój palec, tak aby krew się lekko puściła. Następnie zaczęła wykonywać szereg pieczęci, aż w końcu mocno uderzyła dłonią o pień.
 - SEKRETNA TECHNIKA: UWIĘZIENIE CZASOPRZESTRZENNE! - Krzyknęła głośno i po chwili wylądowała na jednej ze ścian wielkiego i ciemnego labiryntu, zaś drużyna Uchihów w samym środku  niego. Zdziwieni i zaskoczeni spojrzeli na dziewczynę. Ta zaś się lekko uśmiechnęła i zdjęła swój płaszcz ukazując swoją prawdziwą postać. Miała ona zaś długie czarne włosy w lekkim nieładzie, błękitne niczym morze oczy, a ubrana zaś była w granatowy strój. - Witajcie w moim labiryncie czasoprzestrzennym! - Powiedziała rozkładając ręce. - Jeśli myśleliście, że tak łatwo się dostaniecie do ,,naszej" kryjówki, to się grubo mylicie. Aby się wydostać z niego musicie znaleźć wyjście, jednakże musicie się też liczyć z tym, iż w tym labiryncie umieściła wszystkie moje potwory. Będę czekała przy samym wyjściu, jeśli uda wam się mnie pokonać przejdziecie dalej, jeśli zaś przegracie będzie mieć do wyboru tylko 3 opcje! Ale dowiecie się o nich przy samej mecie. Tak więc do zobaczyska! - Krzyknęła śmiejąc się i już miała odejść, jednakże pewien głos ją zatrzymał.
 - Poczekaj chwilę Ayano! - Krzyknęła różowowłosa. Nagle brunetka spochmurniała.
 - NIE NAZYWAJ MNIE TAK! Porzuciłam to imię już dobre parę lat temu! Teraz jestem już bezimienna!
 - Ale dla mnie i twoich rodziców zawsze tak będziesz się nazywać! Chcę tylko, żebyś wiedziała, iż Hokage-sama juz dawno ci wybaczył i ma nadzieję, iż jednak zmienisz zdanie i wrócisz do nas! - Mówiła smutnym głosem dziewczynka.
 - To możesz mu przekazać, iż trochę jeszcze sobie poczeka! - Powiedziała i zniknęła niebieskooka.
 - Nie mogę uwierzyć, że się tak zmieniła ... - Wyszeptała zrozpaczona.
 - Znałaś  ją wcześniej? - Spytał zdziwiony Sasuke.
 - Była jej mentorką. - Powiedział przygnębiony ogoniasty, podczas gdy Yuuki przytuliła dziecko do siebie próbując jej dodać  otuchy i pocieszyć.
 - Nie chcę wam przeszkadzać, ale mamy towarzystwo. - Powiedział nagle Itachi patrząc na dwa wielkie pająki uzbrojone w metolowe zbroje. Sądząc po tym jak szybko biegły w ich stronę, śliniąc się można było przyznać, że nie mają dobrych zamiarów. Nagle mały Rin wyskoczył przed wszystkich i zaczął wykonywać pieczęcie.
 - SEKRETNA TECHNIKA: WIELKA KULA BIJUU!! - Krzyknął i w mgnieniu oka stworzył wielką kulę w stylu ogoniastych bestii i wymierzył ją w stronę przeciwników, dzięki czemu nie zostało po nich nawet pyłu.
 - Ale jak ... - Zaczęła zdziwiona brunetka.
 - Nie czas na wyjaśnienia musimy  uratować mamę! - Krzyknął i zaczął biec co jakiś czas próbując złapać trop.
 ,,- Ej młody myślałem, że nie mamy ujawniać swojej prawdziwej tożsamości! - Krzyknęła bestia w postaci lisa. 
 - Doskonale sobie zdaję z tego sprawę, ale nie miałem wyjścia, gdybym tego nie zrobił, już byśmy leżeli trupem. - Odparł klęcząc w środku koła.
 - Powinieneś być ostrożniejszy, im mniej wiedzą tym lepiej. - Odparła niebieska dwuogoniasta kocica. 
 - Cóż stało się, co się miało stać. - Odparł spokojnie pięcioogoniasty, krzyżując ręce.
 - W razie czego, możesz na nas liczyć młody. - Powiedziała przyjaźnie bestia w kształcie ślimaka. 
 - Dobrze, dzięki za troskę. - Uśmiechnął się szeroko chłopak".
 CIĄG DALSZY NASTĄPI ...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za tyle czasu, bez postu, ale naprawdę miałam straszny brak weny, przez co ten rozdział ... wyszedł jaki wyszedł. Ale naprawdę strasznie chciałabym podziękować Zozol, która dała mi do świadomości ile to już czasu nie pisałam i o tym, że wciąż są czytelnicy, którzy czekają na nowe rozdziały. Także, dla tych którym się znudziło czekanie, a nie mogą się doczekać z niecierpliwością na nowy rozdział, polecam też przeczytać moje inne blogi, które są wyświetlone na samej górze.  Co do rozdziału wyszedł mi strasznie krótki, ale dalszą akcję chcę zostawić na nowy rozdział, który napisze moja kochana Neko Utaite (96Neko). Myślę, że zostało rozwiane większość waszych wątpliwości i przybyły nowe, co do naszej zabójczyni i zdolnościach naszego Rina-kuna. Pozostaje tylko pytanie, czy nasza Luna-chan też posiada jakieś specjalne umiejętności, które do tej pory ukrywa lub nie xD. A to już wie tylko tylko ja :3.

Nasza kochana i piękna zabójczyni. Co prawda jest dużo starsza niż na tym arcie xD (OK 16-19 lat, jeszcze nie zdecydowałam)